sobota, 28 stycznia 2012

ZŁA PASSA?

Witajcie!


Tak pięknie się wszystko zapowiadało, obiecałam sobie, że tego oto bloga napewno będę prowadzić ;) a tu proszę, po pierwszym poście taka duża przerwa w napisaniu kolejnego. Los potrafi być wścibski. Ale już wracam, pewne rzeczy niestety nie układają się w moim życiu tak jakbym sobie tego życzyła. Może taka jest kolej rzeczy? Chcę wierzyć, że to wszystko co złe, czego doświadczam teraz jest jakąś częścią wielkiego planu, który zakończy się happy endem.

Dziś postanowiłam wziąć się za siebie. Od porodu minęło już 9 tygodni, a więc moje ciało jest już gotowe na dawkę codziennych "lekkich" ćwiczeń. Dietka, wiadomo :) kobieta karmiąca = dieta mimo woli :) warzywka mna parze, pierś z kurczaczka również zrobiona w parowarze. Przyznam szczerze, że jedzenie "jałowe" i pozbawione "złego" tłuszczu nigdy nie było moim przysmakiem, ale od jakiegoś czasu coraz bardziej zaczyna mi to smakować. Dużą rolę napewno odgrywa tu różnorodność potraw. A to wszystko dzięki mojej mamusi :) . Nigdy nie przepadałam za gotowaniem, tuż po porodzie, przez pierwsze trzy tygodnie jadłam w kółko warzywa na parze, pierś z kurczaka, ryż i zupki (oczywiście warzywne na wodzie , nie bulionie :p ). Brak mojej inwencji twórczej spowodował to, że jedzenie było dla mnie katorgą. I tu na ratunek przybyła właśnie moja mama.

Lato tuż, tuż... A kilogramów po ciąży jeszcze sporo do zrzucenia. A więc od dziś :
- 3 razy dziennie masaż na VIBRO MAXIE
- ćwiczenia : rowerek stacjonarny, skłony, rozciąganie, brzuszki itp.
- i oczywiście spacerki z moim SZKRABEM

Zachodząc w ciążę moja waga wachałą się w granicach 63-65 kg, w pierwszych 6 tygodniach ciąży spadła do 60kg. Natomiast w dniu porodu ważyłam 89kg :) . W ostatnich dwóch miesiącach tyłam w oczach. No cóż :) ... Każdy kilogram wtedy mnie cieszył. Dwa dni po porodzie ważyłam już 79kg. A dzisiejsza waga to: 75,8.

Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do wagi początkowej, do lata. Oczywiście jestem pełna determinacji i zapała. Maluch coraz większy i coraz więcej go interesuje, więc zyskałam kilka chwil w ciagu dnia dla siebie.

Trzymajcie za mnie kciuki, będę na bierząco informować o postępach powrotu do dawnej figury :) .

Do następnego...

Wasza Młoda Mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz